Piłkarze Świtu Szczecin w 13. serii gier III ligi udali się do Trójmiasta na pojedynek z będącym ostatnio w kryzysie Bałtykiem Gdynia. Duma Skolwina mimo fatalnego początku i straty dwóch goli odwróciła losy meczu i dopisała do swojego dorobku kolejne ważne 3 punkty.
Mecz zaczął się w najgorszy możliwy sposób dla podopiecznych Andrzeja Tychowskiego, którzy już w pierwszej minucie stracili gola po rzucie rożnym, błędzie Kacpra Wojdaka i strzale Oskara Sikorskiego. Osiem minut później po zagraniu ręką w polu karnym sędzia dyktuje jedenastkę przeciwko Świtowi, którą na bramkę zamienił najlepszy strzelec Bałtyku Michał Marczak. W tym momencie stanął nam przed oczami obraz meczu w Gniewinie, ale na szczęście dobrze dysponowany tego dnia Adam Nagórski po indywidualnej akcji i strzale z ostrego kąta szybko zdobył bramkę kontaktową. W 21 minucie za faul w pojedynku powietrznym drugą żółtą kartkę obejrzał Oskar Bohm i Bałtyk musiał radzić sobie w osłabieniu. Świt od tego momentu był stroną dominującą lecz gospodarzy przed utratą bramki ratował bramkarz Dawid Leleń bądź jak w sytuacji po strzale Szymona Kapelusza poprzeczka i do przerwy o jedną bramkę lepsi „Kadłuby”.
Po zmianie stron Świtowcy zdominowali przebieg zawodów i raz za razem gościli pod bramką rywali. W 57 minucie za swój błąd z początku spotkania zrehabilitował się Kacper Wojdak, który doprowadził do remisu. W 66 minucie Adam Nagórski zagrał w pole karne do Szymona Kapelusza, a ten wycofał piłkę do Pawła Krawca, który popisał się pięknym strzałem nie do obrony i dał gościom z północnego Szczecina upragnione prowadzenie. Świt przeważał i tworzył kolejne sytuacje, sam Szymon Kapelusz mógł w drugich trzech kwadransach ustrzelić klasycznego hat-tricka, ale raz trafił w słupek, a dwukrotnie górą był bramkarz gospodarzy Dawid Leleń. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry aż 7 minut w których Bałtyk próbował się jeszcze poderwać, ale Świtowcy nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa i po pełnym zwrotów akcji meczu zasłużenie wygrali na Narodowym Stadionie Rugby.
Determinacja zawodników z północnego Szczecina w odrabianiu strat i to na trudnym terenie bez dwóch zdań zasługuje na uznanie, jednak koncentracja w pierwszych fragmentach meczu to element na który sztab szkoleniowy Świtu musi położyć jeszcze większy nacisk. Za tydzień mecz z niedawnym ekstraklasowiczem Zawiszą Bydgoszcz, który rozstrzygnął na swoją korzyść trzy ostatnie pojedynki ligowe, a więc poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej.
BAŁTYK GDYNIA – ŚWIT SZCZECIN 2:3(2:1)
1:0 Oskar Sikorski 1’
2:0 Michał Marczak 9’ k
2:1 Adam Nagórski 13’
2:2 Kacper Wojdak 57’
2:3 Paweł Krawiec 66’
Oskar Bohn (Bałtyk) za drugą żółtą 21’.
Świt: Matłoka – Bil, Baranowski (79’ Mach), Kisły, Żulpo – Wojdak, Białczyk, Ładziak, Krawiec (78’ Wojtasiak) – Nagórski (71’ Żukowski), Kapelusz.
Bałtyk: Leleń – Lengiewicz, Garbacik, Liberacki – Bohm, Kośnik, Skrzecz, Sikorski – Gołuński, Marczak, Gułajski.