Świtowcy przełamali klątwę

Świt po raz pierwszy w historii wygrał w Gdyni, przełamując klątwę Narodowego Stadionu Rugby, a szczecińscy piłkarze zrobili to w świetnym stylu, potwierdzając dobrą formę sprzed tygodnia, gdy także na wyjeździe wygrali (aż 5:0) z Bałtykiem, ale tym z Koszalina.

Piłkarze ze Skolwina wieczorne sobotnie spotkanie przy sztucznym świetle rozpoczęli z dużym animuszem i już w pierwszym kwadransie mieli dwie świetne okazje do objęcia prowadzenia, a najlepszej (sam na sam z bramkarzem) nie wykorzystał Przemysław Brzeziański.

Wreszcie padł gol w 28 minucie, gdy po centrze Mateusza Kosackiego, Krzysztof Filipowicz strzałem z półwoleja nie dał szans gdyńskiemu bramkarzowi. Do końca pierwszej połowy nasza drużyna cały czas atakowała, ale brakowało zdecydowania pod bramką i nie udawało się zdobyć gola.

Druga bramka padła kwadrans po przerwie po strzale Filipowicza aż z 35 metrów i błędzie bramkarza Bałtyku, któremu piłka przeleciała pod brzuchem. Chwilę później Filipowicz przeprowadził solową akcję przez całe boisko, kończąc ją strzałem tuż obok okienka, a gdy niedługo później schodził z boiska, otrzymał owację od kibiców Bałtyku.

W 68 minucie końcowy rezultat ustalił strzałem z około 11 metrów i po rykoszecie Paweł Krawiec, dla którego był to już siódmy gol tej jesieni. Świtowcy mogli później podwyższyć rezultat, ale nieco brakowało im skuteczności.

Dodajmy jeszcze, że w Świcie udanie zadebiutował junior Filip Konopski.